Ale ty nie jesteś manekinem?

Gaba i Konrad są parą wracają do domu po seansie kinowym. Przechodząc obok wystawy sklepowej Konrad zauważa, że jeden z manekinów poruszył się i mrugnął do niego. Po powrocie do domu Konrad dalej jest roztrzęsiony tym co zobaczył.

Gaba: Konrad, czym ty się tak zdenerwowałeś? To moja wina?

Konrad: Naprawdę tego nie widziałaś? Ten manekin … Patrzył na mnie. Poruszył się! Nawet mrugnął!

Gaba: Wydawało ci się… Codziennie tamtędy przechodzimy… A Tobie dopiero teraz odbiło?

Konrad: A ty jak zawsze nic nie widzisz! Jak pisało „Pchać” to ty ciągłaś…

Gaba: Ciągnęłam…. Ale nie ważne…

Konrad: No teraz to widzisz błąd… On naprawdę patrzył na mnie.

Gaba: To co chcesz się rozstać?

Konrad: EEE

Gaba:(słodko) To może zrobię ci herbatkę?

Konrad: OK

Gaba: Czemu nie wypiłeś?

Konrad: To praktycznie wrzątek.

Gaba: Masz wiatr pod nosem to dmuchaj…

Konrad: Są nawet tutaj!

Gaba: Kto?

Konrad: Ta herbata jest jak manekin… Tak samo na mnie łypie…

Gaba: A ty dalej o tym? Chodź położymy się, przytulę, przykryje i będzie dobrze…

Konrad: Dobranoc. Ale ty nie jesteś manekinem?

Gaba: Oczywiście głuptasku, nie jestem…

Intro

Widzowie kłębią się przed teatrem i w foyer. Wchodzi Staszek i klaszcze w dłonie.

Staszek: Kochani! Zebraliśmy się tutaj, żeby obejrzeć spektakl: Strach się Bać! Czyli wszystkie lęki z biednego pokoiku wyobraźni.

Sceny, które za chwilę zobaczycie, zostały zainspirowane naszymi snami. Naprawdę śnią nam się takie historie, odwiedzają nas takie postaci. Chcemy je wam pokazać, żebyście zrozumieli, czego my się boimy.

Zapraszam do środka naszych snów.

Tylko dla nieustraszonych dorosłych! I najodważniejszych dzieci!

 

Burza

Antek: O Jezu! Burza! Pioruny!

Michaela: Spokojnie. Zawodowo objaśniam świat. Czego się Pan boi?

Antek: Zazwyczaj węży. Są złe i śliskie. Ale teraz… nie słyszy Pani? Jest burza! Może mnie trafić piorun! Świetlisty, wężowaty zygzak!

Michaela: Piorun to tylko wyładowanie elektryczne, które wędruje do ziemi drogą najmniejszego oporu a najczęściej jest nią piorunochron, drut ze stali ocynkowanej….

Antek: Ja nie jestem ocynkowany!

Michaela: … i dlatego nie przyciąga Pan piorunów.

Antek: Ale tak strasznie grzmi!

Michaela: Grzmot powstaje wtedy, gdy piorun rozcinając niższą warstwę atmosfery gwałtownie rozpycha cząsteczki powietrza, które wprawione w drganie wywołują falę dźwiękową. Dokonałam stosownego pomiaru odstępu czasowego między rozbłyskiem a falą dźwiękową i stanowczo stwierdzam, że znajdujemy się w bezpiecznej odległości od strefy wyładowań.

Antek: Skończyła Pani burzologię?

Michaela: Posiadam fakultet z burzologii oraz z 46 innych dziedzin. Każdy prawdziwy naukowiec powinien zmieniać specjalizację jak wąż skórę.

Antek: Wąż!! AAAA!

Ucieka.

Scena wychodzenia z szafy

W pierwszej scenie z szafy stojącej przy prawej kulisie wychodzi Umarlak. Będzie miał potargane spodnie, kamizelkę i zegarek na łańcuszku w kieszonce i białą koszulę.

Ola gra znudzonego umarlaka, idzie na skraj proscenium, już, już chce straszyć widzów, ale orientuje się, że zapomniał swego rekwizytu.

Ola: podnosi palec do góry, wydaje dźwięk: Yeee (czyli kurczę zapomniałem rekwizytu!) i speszony wraca do szafy, bierze kosę. Z szafy wypełza Dziewczynka z Warkoczem.

Umarlak wychodzi po raz drugi na scenę już z kosą. Chce podnieść kosę i straszyć, ale zorientował się, że zapomniał ja naostrzyć.

Ola: Yeee (co znaczy, chyba zapomniałem ostrzałki!)

Umarlak bardzo zły na siebie wraca do szafy po ostrzałkę. Znajduje się i chwilę ostrzy kosę charakterystycznym ruchem. Zadowolony sprawdza ostrość. Kosa jest tak ostra, że ucina sobie palec, coś toczy się po scenicznej podłodze. Palec (na przykład mała marchewka lub jej koniuszek)

Ola: Jeee!

Umarlak jest gotowy do straszenia, kosa jest bardzo ostra.

Idzie więc na proscenium, unosi kosę i jęczy dość głośno.

Ola: Łuaahajaa!

Po przestraszeniu widzów leniwie z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku idzie na swoje stanowisko przy biurku.

Koniec

Druga scena z umarlakiem

Zapala się lampka przy stoliku. Umarlak wstaje, leniwie wychodzi na środek sceny. Staje w pozycji jakby szykował się do zabójczego skoku, wciąga głośno powietrze i…

Ola (cicho): Bu!

Koniec

Trzecia scena z umarlakiem

Umarlak pojawia się na środku sceny. Jeden z bohaterów wychodzi z pistoletem. Celuje do Umarlaka i strzela. Umarlak pada i udaje, że ginie.

Bohater: W końcu się dopadłem, umarlaku!

Zadowolony schodzi ze sceny. Pauza. A potem Umarlak jak gdyby nigdy nic wstaje, otrzepuje się i mówi.

Ola: Eye, Eee, (no i co, czyli niech ci będzie, że mnie zabiłeś).

Wraca na swoje stanowisko.

Koniec

Budzikom śmierć!

Wejście 1:

Na scenę wchodzi bardzo smutna dziewczyna.

Gabrysia: Coś państwu pokażę…

Wyciąga zdjęcie androgynicznego chłopca.

Gabrysia: To jest Henry. Mój chłopak. Nigdy nikogo nie kochałam bardziej. A teraz nie ma go. Przejechał go samochód. Umierał na moich rękach. (Pauza)

Zrobię wszystko, aby powrócił. Muszę cofnąć czas!

Wejście 2:

Gabrysia pojawia się z dwoma budzikami. Stawia je na scenie jeden naprzeciwko drugiego.

Gabrysia: To jest zegar przeszłość a to zegar przyszłości. Ja jestem w czasie teraźniejszym. Żeby przenieść się w czasie wystarczy teraz ustawić odpowiednio wskazówki…

Manipuluje przy zegarach, budziki dzwonią na przemian. Gabrysia nastawia je i sprawdza efekty.

Gabrysia: Musze cofnąć czas. Muszę cofnąć czas. Muszę…. Muszę… Muszę…

Nic się nie dzieje.

Wejście 3.

Gabrysia wchodzi po raz trzeci.

Gabrysia: Jak się okazało nie da się cofnąć czasu. Kocham Henry’ego, chcę z nim być na zawsze.

Jedyne co mi teraz pozostało to stać się nim.

(przeobrażenie Gabrysi)

Jesteś! (z miłością)

Strach przed drzewami i akwizytorka racjonalizmu

Monika: Monika nie lubiła chodzić nocą przez las. Zawsze powtarzała: Nie boję się ciemności, ale boję się tego, co w tej ciemności mogę znaleźć. Las składa się z drzew, przybierających różne kształty. A do tego jeszcze te dźwięki, nawet jeśli przypiszę je do czegoś znajomego, na przykład szelesty to i tak wydaje się to groźne.

Michaela: Przepraszam, że wdzieram się do wnętrza Pani narracji, ale jestem akwizytorką racjonalizmu i zawodowo objaśniam świat. Muszę od razu zapytać, dlaczego mówi Pani o sobie w trzeciej osobie. Hoo, hoo ale mi się zrymowało…

Monika: Reżyser mi kazał. Kiedy mówię o sobie w trzeciej osobie, ha, ha to wydaje mi się, że ten mój strach odczuwa ktoś inny.

Michaela: Mogłabym objaśnić Pani reguły gramatyczne, ale zajmijmy się lasem i lękiem. Działanie pani wzroku determinują czopki i pręciki znajdujące się w siatkówce. W ciemności aktywne są tylko pręciki rozróżniające wyłącznie kształty, więc mogła pani zobaczyć coś innego, ale zapewniam, że to najzwyklejsze drzewo. A drzewa to rośliny wieloletnie o zdrewniałych łodygach zbudowane z pnia, korzeni i korony…

Monika: Widzi Pani, a ja tu mam taki metalowy czujnik wykrywający nudną gadkę…

Michaela: Mam nadzieję, że jest ocynkowany…

W oddali cicho grzmi….

Scena pogrzebu

Angelika siedzi w swoim pokoju, włącza telewizor i widzi w telewizji siebie w tym samym pokoju. Przełącza na drugi kanał i jest dokładnie to samo. Zmienia się tylko ujęcie. PO kolejnym przełączeniu kanału widzi zbliżenie swojej twarzy. Twarz w telewizorze się odwraca i widzimy, ze bohaterka jest na jakiejś imprezie w barze.

MiX

Przejście w imprezę. Tańczą i bawią się w zwolnionym tempie. Angelika próbuje się zorientować co to za impreza, jest dla wszystkich oczywiste, że ona tu jest.

Koleżanka: Co tak późno?

Konrad: Jedziesz mała!

Barman: To samo co wczoraj?

Staszek wychodzi za czerwonej kurtynki.

Staszek: Zapraszamy!

Angelika wypija drinka otrzymanego od barmana. I cała grupa bawiących się zamienia się w kondukt pogrzebowy, niosący trumnę. Są dziewczyny z kwiatami, płaczki, ksiądz z kropidłem, grabarz kopie dół. Matka w żałobie, płacząca.

Matka: Tak nie powinno być. Rodzice nie mogą grzebać dzieci. Co mam powiedzieć ci córko na pożegnanie? Jak łzami cię opłakać?

Monolog matki zmienia się w ciąg samogłosek, nie rozumiemy nic, ale dalej jest to przejmująca mowa pożegnalna.

Angelika: Przepraszam czyj to pogrzeb?

Żałobnicy: ciiiii!

Angelika: Ale kto umarł?

Żałobnicy: ciiiii!

Angelika: No, kto leży w tej trumnie?

Koleżanka: Ty…

Angelika wybucha śmiechem.

Żałobnicy zaczynają chichotać, wybucha głośny śmiech.

Kondukt odchodzi. Z tyłu zostaje sama trumna.

Widzimy trumną z Angeliką w środku. Następuje przebudzenie bohaterki w trumnie, ciężki oddech, panika.

Angelika: Ja wiedziałem, że tak będzie. Ładny mi żarcik-astronaucik. No, koniec zabawy! Otwórzcie…

Zza niej wyskakują dwie trumny i zaczyna się balet trumienny. Zmiana konwencji. Dziewczynki odwalają swoje wieka. Pojawiają się bliźniaczki.

Podczas gdy ona śpiewa Angelika zaczyna tańczyć i śpiewać. Niekoniecznie fajnie. Ale na pewno na ludowo.

Gra ze Śmiercią

Do bohaterki przychodzi Śmierć.

 

Śmierć/ Biały Żniwiarz (Karolina) przychodzi i znacząco milczy.

Każda dziewczynka (Ania): Dzień dobry. Przyszłaś do mnie?

Śmierć: Twój czas się skończył.

Każda dziewczynka: O co kaman?

Śmierć: I am your Death!

Każda dziewczynka: Am your co?

Śmierć: Szykuj się do drogi. Zabieram cię ze sobą…

Każda dziewczynka: Nigdzie nie jadę!

Śmierć: Ale umarłaś Każda Dziewczynko…

Każda dziewczynka: To już? To nie może poczekać?

Śmierć: Nie może!

Każda dziewczynka: A może o to zagramy? Umiesz grać? Lubisz grać?

Śmierć: Lubię. W co gramy?

Każda dziewczynka: W klasy.

Śmierć: Skacz pierwsza.

Każda dziewczynka: Dobra. Nie wygrasz ze mną.

Każda dziewczynka skacze do utraty tchu, nie może skończyć, nie chce skończyć. Śmierć patrzy i czeka aż dziewczynka się zmęczy….

Koniec sceny

 

 

Monolog przy stole

Rodzina w trakcie idealnej kolacji.

Gaba: Jestem Gaba. Przez B.

Mieszkam z rodzicami, trzema braćmi, siostrą i siostrzenicą. Razem ze mną to osiem osób. Wszyscy się bardzo kochamy, dużo rozmawiamy i spędzamy ze sobą jak najwięcej czasu.

To moja mama. Mamę zabiłam drutem do robótek ręcznych, dźgnęłam ją w ucho, wyszedł drugą stroną a ona nic nie poczuła.

(mama przy stole wykonuje gest drapania się po uchu, albo dłubie placem w uchu)

Razem z Tata poszliśmy na podwórko porąbać drewno do kominka. Pozwolił mi pobawić się siekierą.

(Tata dla żartu kładzie głowę na blacie stołu. Wszyscy wybuchają śmiechem)

Najstarszy brat… Rozbawiłam go tak, że nie mógł przestać się śmiać i się udusił. Nie wierzyłam, że można umrzeć ze śmiechu. Można.

(Brat przy stole klepie się po brzuchu)

Drugiego brata potrąciłam samochodem. Uczył mnie prowadzić. Nauczył.

(Brat za głośno przysuwa lub odsuwa się z krzesłem od stołu)

Siostrę zamknęłam w zmywarce, z satysfakcją patrzyłam jak się topi.

(Odgłos przełykania herbaty, siostra pije ją ze szklanki.)

Najmłodszego brata powiesiłam do góry nogami i tak długo biłam go pluszakiem, aż z nim skończyłam. Zasłużył na to.

(Brat zaczyna kaszleć, siostra pomaga mu odkaszlnąć, klepiąc go po plecach.)

Siostrzenicę zabiłam nie ja tylko telewizor. Włączyłam jej bajkę i niechcący strąciłam go na nią. Żyła tylko 11 miesięcy, to wystarczy by naoglądać się telewizji na całe życie.

(Siostrzenica przy stole Ciocia ja cie bajke!)

W pokoju pojawia się tajemniczy nieznajomy i mówi:

Świetna robota, Gaba. Dostaniesz następne zlecenie. Widzimy się za cztery dni w Przemyślu.

To dziwne wydaje mi się, że jestem seryjnym mordercą.

Dobra, to ja idę się spakować…

 

Scena z włosami

Nikola budzi się rano w łóżku i wykonuje normalne czynności. Siada na krześle i zaczyna się czesać. Czesze się cały czas od przyjścia listonosza. Zauważa, że wypadają jej włosy. Zza kulis słychać głos mamy.

Mama: Nikola, śniadanie!

Nikola: Zaraz! Przecież się czeszę!

Mama wchodzi na scenę i narzeka. Nikola jej nie widzi. Mama jest łysa.

Mama: Oj, Nikola, Nikola, nigdy nie jesteś gotowa na czas. Chodź na śniadanie, herbata stygnie.

W tym czasie poprawia łóżko Nikoli a potem schodzi ze sceny…

Wchodzi Tata. Ubiera się do pracy, bierze papiery, poprawia sobie włosy, których też nie ma. Pogwizduje.

Tato: Co się tak patrzysz? Ubieraj się, bo nie zdążysz na pierwszą lekcję…

Schodzi ze sceny.

Na scenę wtacza się piłka, goni za nią siostra Nikoli, też jest łysa, siada obok niej i cały czas bawi się piłką.

Siostra: Elo, typie!

Nikola: Co?

Dzwonek do drzwi.

Mama: Nikola, otwórz proszę, jestem w łazience…

Nikola podchodzi do drzwi, otwiera, dziwnie patrzy się na listonosza.

Listonosz: Dzieńdoberek panieneczce, śliczny dzionek dzisiaj prawda? Przesyłeczka dla dziewczyneczki, tu motylek podpisuje, długopisusiem…

Nikola: Przepraszam czym?

Listonosz: Długopisusiem. Proszę, przesyłeczka. Do widzonko!

Utrudzony Listonosz zdejmuje czapkę, żeby otrzeć pot z czoła. Też jest łysy.

Listonosz zostaje i nie chce wyjść. Siada na krześle, opiera się o fortepian… Patrzy intensywnie na Nikolę.

Wbiegają na scenę przyjaciółki Nikoli. Nikola dalej się czesze.

Friend 1: Siemka!

Friend 2: Jeszcze w domu!?

Friend 3: Ruchy, ruchy miśku!

Zabierają jej grzebień lub szczotkę. Mają chusty lub czepki, lub namalowane włosy. Próbują się czesać.

Wszystkie: Ale czaaad!

Zaczynają się czesać. Wyrywają sobie nawzajem grzebień.

Najpierw wchodzi pies. Też jest łysy.

Siada obok niej i dyszy. Kręci się, szczeka, bawi się piłką. Szczeka potem na kota.

Wchodzi kot. Łasi się do Nikoli. I też jest łysy.

Nikola próbuje uciec w stronę widowni, na końcu sali spotyka dwóch przechodniów, którzy zachodzą jej drogę. Mówią do niej.

Przechodnie (chórem): Co ty tu jeszcze robisz Nikola? za chwilę masz zabieg, wracaj do łóżka na oddział!

Nikola wraca do domu. Wszyscy dalej stoją na scenie.

Nikola: Aaa, zapomniałam rozpakować…

Rozpakowuje przesyłkę, którą otrzymała od listonosza. W środku jest damska peruka. Nikola podnosi ją i ogląda z przerażeniem po czym rzuca w publiczność. Bierze grzebień z podłogi i zaczyna się czesać. Scena powtarza się od początku, ale w połowie sytuacji bohaterowie zastygają w nieoczekiwanym momencie.

Ciemność.