Samobójczyni-Idealistka

Mary: Dobry wieczór Państwu, mam na imię Mary i jestem samobójczynią-idealistką. Moja śmierć za każdym razem jest aktem protestu przeciwko niesprawiedliwości świata.

 

Gaba: Mój ukochany serial się skończył.

Mary krzywi się, jakby ktoś ją uderzył albo zranił.

Mary: Żeby to naprawić, mogę się tylko zastrzelić.

Strzela sobie w głowę. Po chwili wstaje i dalej mówi.

Mary: Widzicie państwo jak to działa. Czyż świat nie jest teraz lepszy?

Następne propozycje?

Arek: Dostałem dziś złą ocenę.

Mary topi się w wannie. I zmartwychwstaje.

Monika: O Boże ty masz taką sama sukienkę jak ja!

Mary: Wreszcie jakiś dobry powód by umrzeć…

Mary staje na krześle ze sznurem i wiesza się.

Natalia: Mama mnie nie rozumie…

Mary ginie uduszona meblami. I zmartwychwstaje.

Mary: Nowa oferta?

XXX: Chciałabym, żeby mój chłopak był wyższy….

Mary przedawkowuje tabletki. Gryzie je z chrzęstem zębów.

Zmartwychwstaje oczywiście.

Mary: Czuję się potrzebna. Śmierć jest zawsze dobrym rozwiązaniem…

Dzwońcie gdy będziecie w potrzebie…

Narkomanka

Gdzieś z boku sceny kołysze się Narkomanka. Patrzy przed siebie. Nie jest świadoma tego co robi. Przypomina to stan katatonii. Stale powtarza 3 słowa:

Wiktoria Renata: Kreska. Igła. Ciepło-zimno. (w dowolnej kolejności)

Karolina/ Biała Śmierć wchodzi przygląda się kołyszącej się dziewczynce i w pewnym momencie mówi:

Karolina: Pomogę ci.

Wiktoria Renata: Kreska.

Karolina: Zależy ci na czymś?

Wiktoria: Ciepło-zimno.

Karolina: Gdzie jest Twoja mama?

Wiktoria Renata: Igła.

Karolina: Długo jeszcze?

Wiktoria Renata: Tak.

TOO MUCH LOVE WILL KILL YOU

Scena napisana przez Dominikę Czak.

Dominika, Arek, Konrad, Michał, Staszek

 

DOMINIKA: Długi czas byłam sama… Chciałam mieć kogoś, być czyimś oczkiem w głowie. A teraz co? Mam 4 chłopaków na raz! Trzeba mieć przecież rozmach!

Najważniejsza jest logistyka.

Dominika przechadza się po scenie, w różnych miejscach stoją chłopcy. Gdy jest przy którymś z nich, każdy prawi jej komplementy.

KONRAD: Nie musisz już szukać drogi… Znalazłaś ją do mojego serca.

AREK: Hej mała, spadłaś z nieba?

MICHAŁ: Twój tata jest saperem? Bo jesteś bombowa!

STASZEK: Zagramy na x boxie?

DOMINIKA: Wspaniała sprawa! Trzeba tylko uważać by nigdy się nie spotkali.

BLACKOUT

 

Mieszkanie, stół, na krześle Dominika

DOMINIKA: o sms!

KONRAD: Dzięki Tobie moje życie nabrało sensu, a ja stałem się lepszym człowiekiem!

Dominika: Ooooj, Kondziu. Może zostaniesz z godzinkę?

Do drzwi puka Arek, zaskoczona Dominika otwiera

DOMINIKA: Co tak wcześnie?! Miałeś być za 2 godziny! Tzn… Wejdź Misiaczku

AREK: Chciałem zrobić Ci niespodziankę. Nie cieszysz się?

DOMINIKA: Jakże nie? Promienieję! Siadaj… (szeptem, na bok sceny) Cholera!

Dzwoni telefon

Na scenie pojawia się Michał

MICHAŁ: Twój tata musiał być astronomem…

DOMINIKA: No cześć cześć (kątem oka patrzy na Arka). Wiesz, nie mogę teraz rozmawiać. No jak nie chcę, jasne że chcę Misia… a, misia b, coś przerywa, pa!

Podchodzi z uśmiechem do Arka, który się do niej właśnie obraca. Konrad udaje, że puka w drzwi.

DOMINIKA: Cholera! Konrad!

AREK: Co mówiłaś?

DOMINIKA: Kon….trabas kupiłam. W szafie, tam! Chodź zobacz!

Arek otwiera szafę, wchodzi jedną nogą, zagląda, Dominika gwałtownym ruchem popycha go w stronę szafy i zatrzaskuje drzwi.

KONRAD: No jestem! Nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie!

Arek dobija się z szafy, Konrad z zainteresowaniem zmierza ku niej. Dominika zaczyna panikować. W tle dzwoni telefon, oddali słychać nadbiegającego Staszka.

STASZEK: Mam nową grę, mam nową grę!

Arek wypada z szafy. Konrad to widzi, wbiega Staszek, zaczynają się kłócić.

MICHAŁ: Piękna, dzwonię, dzwonię, a Ty nie odbierasz

Widzi wszystkich adoratorów, dołącza do kłótni. Chłopcy zaczynają licytacje – „Daje 10 tys!”, tako mało! Ona jest więcej warta!, 20!”, krzyczą do dziewczyny, obsypują komplementami itp.

Dominika zaczyna panikować, odciągać ich, jest w amoku, załamana, roztrzęsiona. Chłopcy zaczynają się do niej zbliżać, mówić do niej, ona się boi, cofa, jest osaczona, płacz, panika, nagle długi krzyk, krzyczy kilka sekund, BLACK OUT.

Światła, Dominika jest już sama, zaczyna śpiewać, za kulisami kilka osób wystukuje rytm, uderzając np. o kolana.

PIOSENKA

Too much, now it’s too much x2

For me, this love enough

For me, I cant now live

For me, I don’t know how can I speak, can I move, can I walk, love my dog, can I live

Too much love can kill

Zazdrosna siostra

Karolina wychodzi na scenę z gitarą, siada i próbuje komponować.

Wchodzi zazdrosna siostra z włosami na twarzy jak Samara z Ringu:

Wiktoria: Co ty robisz! Nic nie potrafisz! Odłóż to i tak nie masz talentu!

Karolina: To jest moja zazdrosna siostra. Starsza i bardzo zła. I bardzo ładna (z sarkazmem). Zwykle odpowiadam jej tak: Nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie!

Wiktoria: Chcesz zarobić trochę kasy, to mi wyprostuj włosy!

Karolina: Nigdy!

I zaczyna śpiewać swoją piosenkę o złej siostrze. Zwrotka refren.

W tym czasie Wiktoria cały czas woła: Wyprostuj mi włosy, wyprostuj mi włosy… Błaga ją na kolanach. Ale jednocześnie podryguje do taktu muzyki.

Karolina: Nigdy!

Dentysta dzihadysta

Nikola/Monika wchodzi jak lunatyczka do gabinetu dentystycznego. Na fotelu leży pacjentka Karolina w torbie papierowej lub w worku na głowie. Adrian w masce spawalniczej i białym fartuchu pochyla się nad swoją ofiarą. Z tyłu za fotelem stoi asystentka Wiktoria Maria, która podaje mu różne urządzenia i przesuwa fotel w miarę potrzeby.

Adrian: Do rozwiercenia tej czwórki potrzebuję wiertarki udarowej.

Karolina: Blubblabula (krzyczy i szamocze się na fotelu)

Adrian: Proszę o spokój, bo wysadzę ładunek, który ma pani za plecami.

Asystentka zatyka sobie uszy lub zakłada słuchawki odchodząc krok od fotela.

Karolina ze strasznym krzykiem uwalnia się z więzów na fotelu i ucieka przez okno i korytarz. Albo na widownię.

Adrian: (podnosi maskę do góry ociera pot z czoła i mówi.

To był błąd. (naciska guzik na pilocie, w oddali słychać eksplozję)

Next!

Monika/Nikola: To chyba ja.