piosenka finałowa

Obciachowa piosenka Gaby na finał

 

Duchy, śmierć i manekiny

Stroją zawsze dobre miny

Ene Due Rike Fake

Diabły, wiedźmy robią drakę

 

Ze snów Twych wyłażą strzygi

I śmiertelne masz podrygi

I wampiry, i upiory

Straszne mamy, i potwory

 

Ref.

Lepiej straszyć i się bać

Zamiast psychotropy brać

 

Wypadają zęby, włosy

Śmierć tu robi sianokosy

Przerażają ludzkie losy

Wokół leżą trupów stosy

 

Bój się wiatru, bój się burzy

Pająkowych też odnóży

Las, ciemności i choroba

Zaraz wpędzą nas do groba

 

Ref.

Lepiej straszyć i się bać

Zamiast psychotropy brać

 

Gdy wyśnimy coś takiego

Zobaczymy gębę Złego

Gdy zaśmiejesz się cha cha cha

Unicestwisz swego stracha

 

Gitarzyście skacze grzywa

Bo mordercze idą żniwa

Ene Due Rike Fake

My zrobimy dużą drakę.

 

Ref.

Lepiej straszyć i się bać

Zamiast psychotropy brać x5

 

Kiszka mać!

 

Dentysta dżihadysta cd.

Nikola śpi w łóżku na scenie i jak zwykle śni, że wypadają jej zęby. Przebudzenie.

Zrywa się i zasłania ręką usta. Po chwili wyciąga z dziąsła zdrowy ząb. Ogląda go pod światło. Odkrywa kołdrę i zbiera kolejne zęby z prześcieradła. Sięga pod poduszkę po swoje metalowe pudełeczko lub słoik i wkłada tam zęby, które znalazła. Grzechocze nim złowieszczo, nasłuchując. Nadal nic nie mówi.

Pojawiają się rodzice Nikoli.

Mama: Pokaż zęby!

Nikola zaciska wargi i potrząsa głową przecząco.

Tata: Znowu?

Nikola jeszcze gwałtowniej zaprzecza bez słów. Nie pokażę!

Tata ogląda słoik lub pudełeczko z zębami. Grzechocze nim tak jakby ze słuchu liczył, ile zębów jest w środku.

Mama: Idź umyj zęby po śniadaniu!

Nikola staje przed lustrem i zasłania sobie usta otwartą dłonią, po czym zaczyna delikatnie ją przesuwać wzdłuż linii warg.

Tata: Znowu? Marsz do dentysty!

Nikola wchodzi jak lunatyczka do gabinetu dentystycznego. Na fotelu leży pacjentka Karolina w torbie papierowej lub w worku na głowie. Adrian w masce spawalniczej i białym fartuchu pochyla się nad swoją ofiarą. Z tyłu za fotelem stoi asystentka Wiktoria Maria, która podaje mu różne urządzenia i przesuwa fotel w miarę potrzeby.

Adrian: Do rozwiercenia tej czwórki potrzebuję wiertarki udarowej.

Karolina: Blubblabula (krzyczy i szamocze się na fotelu)

Adrian: Proszę o spokój, bo wysadzę ładunek, który ma pani za plecami.

Asystentka zatyka sobie uszy lub zakłada słuchawki odchodząc krok od fotela.

Karolina ze strasznym krzykiem uwalnia się z więzów na fotelu i ucieka przez okno i korytarz. Albo na widownię.

Adrian podnosi maskę do góry ociera pot z czoła i mówi.

To był błąd. (naciska guzik na pilocie, w oddali słychać eksplozję)

Następny!

Nikola dalej zasłania sobie usta: To chyba ja.

Adrian: Siadaj, bądź grzeczna nie będzie bolało.

Nikola nagle zaczyna bardzo dużo i szybko mówić:

Nikola: Bo wie Pan, bo ja mam tak, że zawsze śni mi się taki sen, że wypadają mi zęby i one są wszędzie, są na prześcieradle, na kołdrze, na podłodze, a mnie nic nie boli i nie boję się, bo w sumie to one wyglądają jak te moje klocki… To czego mam się bać?

Adrian: Mnie? Otwórz usta!

Dentysta dżihadysta grzebie w otwartych ustach Nikoli. Chyba zakłada ładunki wybuchowe.

Adrian: Górna lewa piątka – bum! Dolna prawa dwójka – trzsz! Allahu Akbar!

Nikola: Jeszcze!

 

 

 

to twoja wina

Przerwa w spektaklu. Zapalają się światła techniczne. Jakby koniec przedstawienia.

Na scenę wychodzą zdziwieni aktorzy, chodzą po scenie, pytająco patrzą na siebie.

W tle szepty: „panie reżyserze!”, „co się stało?”, „co jest?”, „czemu nie gramy dalej?”, etc.

Aktor 1: Czy ktoś wie, czemu przerywamy spektakl?

Aktor 2: To mi się śniło! Gramy, gramy, a potem nikt nie wie, co dalej.

Nikola: A mnie śniło się, że nasz autobus miał wypadek w środku lasu, większość z nas zginęła na miejscu. A reszta rozbiegła się po lesie i nikt już z niego nie wrócił.

Aktor 3: Ja miałam sen, że spadły reflektory…

Aktor 1: No, ale czemu jest przerwa?

Projekcja. Aktorzy przebrani za dorosłych protestują przeciwko spektaklowi Strach się bać.

Nikola z ekranu: Spektakl jest zbyt drastyczny. Dzieciom nie śnią się takie straszne rzeczy.

Aktor 4 z ekranu: Hańba! Wstyd! Kuratorium się tym zajmie!

Aktor 5 z ekranu: Nie może być tyle krwi w teatrze!

Aktor 6 z ekranu: Nie strasz, nie strasz bo się ze….asz

Aktorzy na scenie zaczynają się kłócić, krzycząc „to Twoja wina”, „twój sen był głupi”, „panie reżyserze” etc. , biją się, wywracają krzesła.

Dominika: Stop! Spokojnie, można to jakoś odkręcić! Może zaśpiewajmy coś wesołego na koniec?

Piosenka finałowa