Scena Staszka

Jest ciemno. Nic nie widać. Wprowadzamy zastawki mające utworzyć labirynt. Ja wchodzę do labiryntu, dalej jest ciemno. Na komendę: Kto tu jest? Zapala się światło, uwalniają się moje strachy, ja ich nie widzę ale publiczność tak, bo są z drugiej strony zastawek. One krążą wokół mnie i straszą mnie. Próbuję uciec i krzyczę: Kto tu jest? Czego ode mnie chcecie? Zostawcie mnie! To nie ja to zrobiłem!

Po wielu próbach znajduję wyjście. Kiedy wychodzę z labiryntu jeden ze strachów wyskakuje przede mnie. Krzyczy na mnie, chcąc mnie przestraszyć. Mdleję. Kiedy upadam na ziemię, wszystkie strachy również się przewracają.

Blackout.

Fałszywa matka

Chłopiec wraca do domu po lekcjach. Rzuca tornister w kąt. Za jego plecami pojawia się mama. Jedną rękę ma schowaną za plecy.

Oskar: Cześć Mamo! Wróciłem!

Wiktoria: Witaj synku! Jak tam dziś w szkole?

Oskar: Dostałem piątkę z polskiego a z muzyki szóstkę! Graliśmy z chłopakami w piłkę, rozbiliśmy Krzyśkowi nos i musiał iść do higienistki a Pani powiedziała, że to nic poważnego, ale i tak zadzwoniła po jego rodziców i tata Krzyśka był bardzo zły i nakrzyczał na chłopaków, ale nie na nas z Piotrkiem, bo myśmy uciekli i schowali się w toalecie a Woźnemu wylała się woda z wiaderka i Pan od geografii się przewrócił a myśmy się tak śmiali, że Piotrek się posikał..

Wiktoria: Brawo synku! Cieszę się, że tak dobrze idzie ci nauka…

Oskar: Piotrkowi gorzej… A co jest na obiad?

Wiktoria: Barszcz czerwony…

Oskar: Super, może dziś się nie poplamię

Wiktoria: Nie martw się, zatrę wszystkie ślady…

Mama podnosi nóż kuchenny w górę.

Czego się najbardziej boję?

SCENA 1.

Akcja rozgrywa się w tramwaju. Natalia z tatą oraz Gaba, Arek i Mona (jej przyjaciele) jadą tramwajem. Arek trzymając się za uchwyt przytula się z Gabą, Mona stoi obok Gaby, trzyma się za krzesło, a Natalia trzyma za rurkę (wszyscy rozmawiają), Tata (ojciec głównej bohaterki) wracając z automatu biletowego mówi:

Tata:To co kiedy macie zamiar jechać na Woodstock?

Gaba: Właśnie? Kiedy? (spogląda na Arka)

Arek: Możemy wyjechać 29 lipca wieczorem. Rano bylibyśmy już na miejscu? Co?

Gaba: Dobry pomysł tylko kto by nas zawiózł?

Tata: Przecież ja bym mógł.

Podczas kiedy Tata odpowiada na pytanie Gaby podchodzi do nich osmolony facet…wygląda jakby wyszedł z kopalni, stoi, trzyma się poręczówki, nic nie mówi i wpatruje się intensywnie w Natalię. Natalia też patrzy na obcego i narasta w niej przerażenie. Pozostali bohaterowie dalej rozmawiają ale już nie słyszymy co mówią.

Tata: Natka jak się czujesz?

Natalia: Czuję że coś jest nie tak…

Tata: A co dokładnie?

Natalia: Sama nie wiem. Mam takie wrażenie…

Natalia dalej wpatruje się w obcego a on w nią. Cisza. Milczenie. Bardzo długie.

Natalia: Czyli masz na imię Lucyfer?

Milczenie.

Diabeł: Dziękuję. Powiedziałaś do mnie po imieniu…Nie lubię gdy mówią do mnie Diabeł lub Szatan…

Natalia (z lękiem): Nie wiedziałam o tym.

W trakcie gdy Natalia zaczęła rozmawiać z osmolonym panem Tata, Gaba, Mona i Arek powoli się oddalają. Natalia obraca agresywnie głowę w ich stronę.

Natalia: Gdzie wy idziecie! Przecież jeszcze z jakieś cztery przystanki! (Ma panikę w głosie)

Oddalające się osoby nie zwracają na nią uwagi. Diabeł spogląda na nią ze smutną miną. Gdy schodzą ze sceny Mona z Arkiem uśmiechając się wrednie machają do Natalii. Natalia zaczyna panikować i płakać. Diabeł dalej na nią patrzy.

Natalia: Mamooooo! Weź przełącz na coś innego!

Diabeł wskazując na Natalię swoim kościstym palcem, żąda by do niego podeszła.

Natalia: Przepraszam Mamo, Tato, ale muszę na chwilę wyjść

Diabeł schodzi ze sceny. Natalia jak zahipnotyzowana podąża za nim.

Koniec sceny.

Manekin – scena przejściowa

SCENA PRZEJŚCIOWA (manekin)
*Konrad budzi się z krzykiem. Wchodzi akwizytorka racjonalizmu*

Michaela: Dzień dobry, zawodowo objaśniam świat. Czego pan się boi?

Konrad: Chyba widać?!

Michaela: Niewygodnych łóżek?

Konrad: Nie, no Jezu! Manekina!

Michaela: Przedmiotem Pana lęku jest więc figura antropomorficzna z włókna szklanego produkowana w Chinach prowincji Shin Zen w zakładach wykorzystujących niewolniczą pracę dzieci.

Konrad: Nie obchodzi mnie żadne Shin Zen. To coś ma udawać człowieka, ale nim nie jest! Wczoraj to jeszcze była moja dziewczyna. A teraz ? Sama pani widzi.

Michaela: To niemożliwe, człowiek ma zupełnie inną strukturę molekularną niż manekin. Mogłabym go nazwać syntetykiem ale to jednak manekin gdyż jego przeznaczeniem jest prezentacja wyrobów włókienniczych.

Konrad: Co to zmienia !? I czemu to coś tak na mnie patrzy ?!!!

Michaela: Proszę pana, wzrok to zdolność do odbierania bodźców wywołanych przez pewien zakres promieniowania elektromagnetycznego (u człowieka ta część widma nazywa się światłem widzialnym). Nie sądzę żeby ten manekin mógł na pana patrzeć. Nawet gdyby był robotem, nie mógłby na pana patrzeć, roboty nie widzą tylko rejestrują.

/wbiega ktoś bojący się burzy/