Wszystkie wpisy, których autorem jest redaktor

Zazdrosna siostra

Karolina wychodzi na scenę z gitarą, siada i próbuje komponować.

Wchodzi zazdrosna siostra z włosami na twarzy jak Samara z Ringu:

Wiktoria: Co ty robisz! Nic nie potrafisz! Odłóż to i tak nie masz talentu!

Karolina: To jest moja zazdrosna siostra. Starsza i bardzo zła. I bardzo ładna (z sarkazmem). Zwykle odpowiadam jej tak: Nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie!

Wiktoria: Chcesz zarobić trochę kasy, to mi wyprostuj włosy!

Karolina: Nigdy!

I zaczyna śpiewać swoją piosenkę o złej siostrze. Zwrotka refren.

W tym czasie Wiktoria cały czas woła: Wyprostuj mi włosy, wyprostuj mi włosy… Błaga ją na kolanach. Ale jednocześnie podryguje do taktu muzyki.

Karolina: Nigdy!

Dentysta dzihadysta

Nikola/Monika wchodzi jak lunatyczka do gabinetu dentystycznego. Na fotelu leży pacjentka Karolina w torbie papierowej lub w worku na głowie. Adrian w masce spawalniczej i białym fartuchu pochyla się nad swoją ofiarą. Z tyłu za fotelem stoi asystentka Wiktoria Maria, która podaje mu różne urządzenia i przesuwa fotel w miarę potrzeby.

Adrian: Do rozwiercenia tej czwórki potrzebuję wiertarki udarowej.

Karolina: Blubblabula (krzyczy i szamocze się na fotelu)

Adrian: Proszę o spokój, bo wysadzę ładunek, który ma pani za plecami.

Asystentka zatyka sobie uszy lub zakłada słuchawki odchodząc krok od fotela.

Karolina ze strasznym krzykiem uwalnia się z więzów na fotelu i ucieka przez okno i korytarz. Albo na widownię.

Adrian: (podnosi maskę do góry ociera pot z czoła i mówi.

To był błąd. (naciska guzik na pilocie, w oddali słychać eksplozję)

Next!

Monika/Nikola: To chyba ja.

Pszczoły

Rześki poranek. Oskar budzi się we własnym łóżku, przeciąga się, mruży oczy, szuka okularów.

Oskar: O jaki piękny dzień! I nie przemieniłem się w robaka! Mamo już wstałem!

Zza drzwi dochodzi dziwne brzęczenie. Zdziwiony Oskar dłubie w uchu i próbuje rozszyfrować co to za dźwięk… Do pokoju wchodzą cztery wielkie, włochate Pszczoły. To rodzina Oskara. Przemienili się w nocy.

Mama Pszczoła: Oskarku, dziś jest wielki dzień. Bzz, bzz. Przebierz się szybko…

(Podaje mu kostium pszczoły…)

Siostry Pszczoły: Chcesz chleb z miodem?

Oskar: Jak wy wyglądacie? Gdzie jest Tato? Co to jest? Ja tego nie włożę.

Siostry Pszczoły: Musisz to włożyć. Będziesz wyglądał tak jak my!

Oskar: A kim Pani jest? Przecież Pani umarła?

Żaneta-Trup-Pszczoła: Spadaj, nie znasz się gnojku!

Oskar: Nie chcę być trutniem! One szybko umierają!

Siostry Pszczoły: Daj się użądlić, to się przemienisz! Bzzz, Bzzz

Mama Pszczoła: Bzzz, bzzz

Wyjmują wielkie igły i grożą Oskarowi.

Oskar: Boję się! Zostawcie mnie! Jestem uczulony!

Wszystkie Pszczoły zaczynają gonić za Oskarem…

Koniec sceny

Budzikom śmierć! (nowa wersja)

Wejście 1:

Na widownię wchodzi dziewczyna. Trzyma zdjęcie androgynicznego chłopca. Podchodzi w milczeniu do pierwszego widza i pokazuje mu fotografię. Jeśli spostrzeże zakłopotanie – mówi.

Gabrysia: To mój chłopak.

Idzie do drugiego widza i znów pokazuje mu zdjęcie:

Gabrysia: Znał Pan Gabrysia? Nie?

Podchodzi do trzeciego widza:

Gabrysia: Mój chłopak. Zginął w wypadku.

Jest już przy czwartym widzu, podaje mu zdjęcie.

Gabrysia: Mój chłopak. Zginął. Bardzo za nim tęsknię.

Wejście 2:

Gabrysia pojawia się z tyłu sceny. Na szyi wisi jej portret jej chłopaka.

Gabrysia: Pamiętacie? To jest Gabryś. Mój chłopak. Umarł. Zrobię wszystko, żeby go odzyskać.

Pojawia się Biała Śmierć. I pokazuje na coś palcem. W sensie: weź to!

Gabrysia: Co mam wziąć krzesło? Łóżko?

Śmierć pokazuje dokładniej.

Gabrysia: A, budzik!

Śmierć pokazuje gdzie Gabrysia ma go postawić.

Gabrysia nie bardzo wie, publiczność jej pomaga: Tam postaw, tam…

Gabrysia stawia budzi we właściwym miejscu.

Śmierć pokazuje na drugi budzik stojący u wezgłowia Żanety Palmer, czyli trupa leżącego na proscenium.

Gabrysia: Drugi budzik?

Śmierć kiwa głowa i pokazuje miejsce gdzie Gabrysia ma postawić drugi budzik.

Gabrysia kładzie budzik we właściwym miejscu.

Gabrysia: I co teraz?

Śmierć wykonuje dwukrotnie ruch nakręcania zegarów. Jakby nakręcała własne łokcie.

Gabrysia: Co mam zrobić?

Publiczność: Nakręć! Nakręć!

Gabrysia: Mam nakręcić… Dobrze. Aa, czyli to jest zegar przeszłości a to jest zegar przyszłości. Żeby przenieść się w czasie wystarczy teraz ustawić odpowiednio wskazówki…

Manipuluje przy zegarach, budziki dzwonią na przemian. Gabrysia nastawia je i sprawdza efekty.

Gabrysia: Muszę cofnąć czas. Muszę cofnąć czas. Muszę…. Muszę… Muszę…

Nic się nie dzieje. Zrezygnowana zbiera budziki i schodzi ze sceny.

 

Wejście 3.

Gabrysia wchodzi po raz trzeci. Staje przed lustrem.

Gabrysia: Nie da się cofnąć czasu.

(przeobrażenie Gabrysi)

Gabrysia: Gabryś! Wróciłeś! (z miłością)

Ale ty nie jesteś manekinem? (nowa wersja)

Gaba i Konrad są parą wracają do domu po seansie kinowym. Przechodząc obok wystawy sklepowej Konrad zauważa, że jeden z manekinów poruszył się i mrugnął do niego. Po powrocie do domu Konrad dalej jest roztrzęsiony tym co zobaczył.

Gaba: Konrad, czym ty się tak zdenerwowałeś? To moja wina?

Konrad : Naprawdę tego nie widziałaś? Ten manekin … Patrzył na mnie. Poruszył się! Nawet mrugnął!

Gaba: Wydawało ci się… Codziennie tamtędy przechodzimy… A Tobie dopiero teraz odbiło?

Konrad: A ty jak zawsze nic nie widzisz! Jak pisało „Pchać” to ty ciągłaś…

Gaba: Ciągnęłam…. Ale nie ważne…

Konrad: No teraz to widzisz błąd… On naprawdę patrzył na mnie.

Gaba: To co chcesz się rozstać?

Konrad: EEE

Gaba:(słodko) To może zrobię ci herbatkę?

Konrad: OK

Gaba: Czemu nie wypiłeś?

Konrad: To praktycznie wrzątek.

Gaba: Masz wiatr pod nosem to dmuchaj…

Konrad: Są nawet tutaj!

Gaba: Kto?

Konrad: Ta herbata jest jak manekin… Tak samo na mnie łypie…

Gaba: A ty dalej o tym? Chodź położymy się, przytulę, przykryje i będzie dobrze…

Konrad: Dobranoc. Ale ty nie jesteś manekinem?

Gaba: Oczywiście głuptasku, nie jestem…

Ale ty nie jesteś manekinem?

Gaba i Konrad są parą wracają do domu po seansie kinowym. Przechodząc obok wystawy sklepowej Konrad zauważa, że jeden z manekinów poruszył się i mrugnął do niego. Po powrocie do domu Konrad dalej jest roztrzęsiony tym co zobaczył.

Gaba: Konrad, czym ty się tak zdenerwowałeś? To moja wina?

Konrad: Naprawdę tego nie widziałaś? Ten manekin … Patrzył na mnie. Poruszył się! Nawet mrugnął!

Gaba: Wydawało ci się… Codziennie tamtędy przechodzimy… A Tobie dopiero teraz odbiło?

Konrad: A ty jak zawsze nic nie widzisz! Jak pisało „Pchać” to ty ciągłaś…

Gaba: Ciągnęłam…. Ale nie ważne…

Konrad: No teraz to widzisz błąd… On naprawdę patrzył na mnie.

Gaba: To co chcesz się rozstać?

Konrad: EEE

Gaba:(słodko) To może zrobię ci herbatkę?

Konrad: OK

Gaba: Czemu nie wypiłeś?

Konrad: To praktycznie wrzątek.

Gaba: Masz wiatr pod nosem to dmuchaj…

Konrad: Są nawet tutaj!

Gaba: Kto?

Konrad: Ta herbata jest jak manekin… Tak samo na mnie łypie…

Gaba: A ty dalej o tym? Chodź położymy się, przytulę, przykryje i będzie dobrze…

Konrad: Dobranoc. Ale ty nie jesteś manekinem?

Gaba: Oczywiście głuptasku, nie jestem…

Intro

Widzowie kłębią się przed teatrem i w foyer. Wchodzi Staszek i klaszcze w dłonie.

Staszek: Kochani! Zebraliśmy się tutaj, żeby obejrzeć spektakl: Strach się Bać! Czyli wszystkie lęki z biednego pokoiku wyobraźni.

Sceny, które za chwilę zobaczycie, zostały zainspirowane naszymi snami. Naprawdę śnią nam się takie historie, odwiedzają nas takie postaci. Chcemy je wam pokazać, żebyście zrozumieli, czego my się boimy.

Zapraszam do środka naszych snów.

Tylko dla nieustraszonych dorosłych! I najodważniejszych dzieci!

 

Burza

Antek: O Jezu! Burza! Pioruny!

Michaela: Spokojnie. Zawodowo objaśniam świat. Czego się Pan boi?

Antek: Zazwyczaj węży. Są złe i śliskie. Ale teraz… nie słyszy Pani? Jest burza! Może mnie trafić piorun! Świetlisty, wężowaty zygzak!

Michaela: Piorun to tylko wyładowanie elektryczne, które wędruje do ziemi drogą najmniejszego oporu a najczęściej jest nią piorunochron, drut ze stali ocynkowanej….

Antek: Ja nie jestem ocynkowany!

Michaela: … i dlatego nie przyciąga Pan piorunów.

Antek: Ale tak strasznie grzmi!

Michaela: Grzmot powstaje wtedy, gdy piorun rozcinając niższą warstwę atmosfery gwałtownie rozpycha cząsteczki powietrza, które wprawione w drganie wywołują falę dźwiękową. Dokonałam stosownego pomiaru odstępu czasowego między rozbłyskiem a falą dźwiękową i stanowczo stwierdzam, że znajdujemy się w bezpiecznej odległości od strefy wyładowań.

Antek: Skończyła Pani burzologię?

Michaela: Posiadam fakultet z burzologii oraz z 46 innych dziedzin. Każdy prawdziwy naukowiec powinien zmieniać specjalizację jak wąż skórę.

Antek: Wąż!! AAAA!

Ucieka.

Scena wychodzenia z szafy

W pierwszej scenie z szafy stojącej przy prawej kulisie wychodzi Umarlak. Będzie miał potargane spodnie, kamizelkę i zegarek na łańcuszku w kieszonce i białą koszulę.

Ola gra znudzonego umarlaka, idzie na skraj proscenium, już, już chce straszyć widzów, ale orientuje się, że zapomniał swego rekwizytu.

Ola: podnosi palec do góry, wydaje dźwięk: Yeee (czyli kurczę zapomniałem rekwizytu!) i speszony wraca do szafy, bierze kosę. Z szafy wypełza Dziewczynka z Warkoczem.

Umarlak wychodzi po raz drugi na scenę już z kosą. Chce podnieść kosę i straszyć, ale zorientował się, że zapomniał ja naostrzyć.

Ola: Yeee (co znaczy, chyba zapomniałem ostrzałki!)

Umarlak bardzo zły na siebie wraca do szafy po ostrzałkę. Znajduje się i chwilę ostrzy kosę charakterystycznym ruchem. Zadowolony sprawdza ostrość. Kosa jest tak ostra, że ucina sobie palec, coś toczy się po scenicznej podłodze. Palec (na przykład mała marchewka lub jej koniuszek)

Ola: Jeee!

Umarlak jest gotowy do straszenia, kosa jest bardzo ostra.

Idzie więc na proscenium, unosi kosę i jęczy dość głośno.

Ola: Łuaahajaa!

Po przestraszeniu widzów leniwie z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku idzie na swoje stanowisko przy biurku.

Koniec

Druga scena z umarlakiem

Zapala się lampka przy stoliku. Umarlak wstaje, leniwie wychodzi na środek sceny. Staje w pozycji jakby szykował się do zabójczego skoku, wciąga głośno powietrze i…

Ola (cicho): Bu!

Koniec

Trzecia scena z umarlakiem

Umarlak pojawia się na środku sceny. Jeden z bohaterów wychodzi z pistoletem. Celuje do Umarlaka i strzela. Umarlak pada i udaje, że ginie.

Bohater: W końcu się dopadłem, umarlaku!

Zadowolony schodzi ze sceny. Pauza. A potem Umarlak jak gdyby nigdy nic wstaje, otrzepuje się i mówi.

Ola: Eye, Eee, (no i co, czyli niech ci będzie, że mnie zabiłeś).

Wraca na swoje stanowisko.

Koniec

Budzikom śmierć!

Wejście 1:

Na scenę wchodzi bardzo smutna dziewczyna.

Gabrysia: Coś państwu pokażę…

Wyciąga zdjęcie androgynicznego chłopca.

Gabrysia: To jest Henry. Mój chłopak. Nigdy nikogo nie kochałam bardziej. A teraz nie ma go. Przejechał go samochód. Umierał na moich rękach. (Pauza)

Zrobię wszystko, aby powrócił. Muszę cofnąć czas!

Wejście 2:

Gabrysia pojawia się z dwoma budzikami. Stawia je na scenie jeden naprzeciwko drugiego.

Gabrysia: To jest zegar przeszłość a to zegar przyszłości. Ja jestem w czasie teraźniejszym. Żeby przenieść się w czasie wystarczy teraz ustawić odpowiednio wskazówki…

Manipuluje przy zegarach, budziki dzwonią na przemian. Gabrysia nastawia je i sprawdza efekty.

Gabrysia: Musze cofnąć czas. Muszę cofnąć czas. Muszę…. Muszę… Muszę…

Nic się nie dzieje.

Wejście 3.

Gabrysia wchodzi po raz trzeci.

Gabrysia: Jak się okazało nie da się cofnąć czasu. Kocham Henry’ego, chcę z nim być na zawsze.

Jedyne co mi teraz pozostało to stać się nim.

(przeobrażenie Gabrysi)

Jesteś! (z miłością)